18.10.05 wtorek Warszawa

   Kilka zdjęć:

W barze  

Liczenie kasy

Darek  i   Darek

   oraz melodia:  Bo ja musze byc w ruchu, slyszec wiatru swist w uchu!

 >>>>> Galeria zdjęć z Irlandii

 

Klify zatoki Smerwicka

 

6.10. czwartek Isle of Man.

Irlandie oposcilem kilka dni temu. Pogoda i irlandzkie ceny wystraszyly turystow i hotel jest teraz otwierany w weekendy lub wcale. Pod koniec mojej pracy nic nie robilem. Czekalem na klientow ktorzy nie przychodzili i zdecydowalem ze czas ruszac dalej. Po dwodniowym pobycie w Londynie znalazlem sie na wyspie Isle of Man -minipanstwie pomiedzy Irlandia a Wielka Brytania. Pracuje tu- jako krupier w kasynie Marcin- zwanyChmielem. Obecnie za bardzo nie ma tu duzego ruchu.Sezon turystyczny dobiegl konca.Dzisiaj wylatuje do Polski.

1.9.2005 czwartek 2.45 AM Emilagh House Teoretycznie wszystko wyglada w miare dobrze. Brandon-wlasciciel hotelu -stara sie teraz traktowac dobrze zatrudnione tu osoby i jesli pominac chwilowe skoki nastrojow i zdenerwowania to nie moge nic mu zarzucic.

Wynika to -jak widze- z faktu iz obecnie nie ma juz duzo ludzi szukajacych pracy i nie tak latwo byloby mu zastapic tych ktorzy odejda. Dodatkowo niedawno odeszly kelnerki ktore wrocily do szkol. Nie przeszkodzilo to mu zdegradowac na krotki czas Macka-jednego z nowo przyjetych i jeszcze niedoswiadczonego kelnera na zmywacza naczyn gdy przez krotki czas wygladalo sie ze nie bedzie juz on wogle potrzebny.

Gdy nie udalo sie zatrudnienie doswiadczonej osoby sytuacja Macka radykalnie sie odmienila. Teraz ponownie jako kelner jest on chwalony i slyszy tylko "good man, good man". Ta nasza spolecznosc hotelowa to przyklad systemu o ktorym moglbym pisac i pisac. Wlasciciele narzuciwszy wczesniej atmosfere strachu, stresu i pospiechu stworzyli uklad wzajemnej podejrzliwosci, braku zaufania, donoszenia, zwalania winy na innych oraz rozprowadzania bardziej lub mniej wiarygodnych plotek. Kelnerki plotkowaly, Rosjanie donosza itd itd itd

Teraz gdy to pisze nie wiem czy sie smiac, zloscic czy wzruszyc ramionami. Po tym jak 5 tygodni temu odszedl glowny barman, niedawno kelnerki, my mieszkamy razem a wlascicielowi nie jest latwo zatrudnic nowe sosoby, system ten stracil duzo ze swojej sily tak ze jego negatywnego oddzialywania prawie sie juz nie czuje.

A jesli juz tak (np dzisiaj okazalo sie ze wszyscy juz wiedza ze przedwczoraj byl u nas znajomy i pilismy piwo) to raczej to budzi to wesolosc niz zlosc. Dodadatkowo od dzisiaj moge sie juz laczyc z internetem i nie musze jezdzic do Dingle czy na poczte do Ballydavid. Moja praca toczy sie teraz spokojnie. Najczesciej pracuje na wieczornych zmianach od 6-do okolo 12 lub 1 ale jak widze niedlugo godziny ulegna skroceniu gdyz sezon powoli mija i poza piatkami i sobotami coraz mniej osob przebywa w hotelu.

Dwa tygodnie temu zostalem przeniesiony ze swojego domku do staff hause 'u jak sie tu okresla dom w ktorym obecnie mieszka czesc personelu (piec osob-wszyscy Polacy). Stalo sie to w nastepnie swojego rodzaju intrygi "uknutej" przez dwojke Rosjan, ktorzy nie mogli dojsc do porozumienia z Darkiem i chcieli sie przeniesc na moje miejsce. Na poczatku bylo mi zal ale teraz widze ze dobrze sie tu stalo bo po przyjezdzie kolejnej dwojki Polakow dobrze sie nam tu mieszka.

Palimy w kominku, gramy w szachy, dyskutujemy, ogladamy dobre filmy na DVD (tu podziekowania dla Jarka Banasiaka z DI BRE) ktorych zebralismy tu mase. Slowem sielanka.Teoretycznie wiec jest w porzadku i chyba jakby przez przekore, nude i jakies trudne do zdefiniowania pragnienie coraz silniej zaczynam odczuwac ochote na zmiane pracy i przeniesienie sie do Dingle.

Neci mnie swego rodzaju tajemnica i ciekawosc tego co sie stanie i jak spedze kolejne tygodnie. Kogo poznam, jakie nowe miejsca odwiedze, czego sie naucze i doswiadcze. Wczesniejsze zachowanie wlascicieli hotelusprawilo ze nie czuje sie juz w zaden sposob tu zobowiazany. Paradoksalnie jednak, teraz nie daja oni zadnych powodow ku temu abym mogl odejsc.

Usmiechaja sie, chwala (good man, good man) itditd. Byc moze wiec wystapie o podwyzke? Gdy zostalem przyjety zgodzilem sie bez wahania na stawke 8 eur za godzine co i tak bylo dosyc dobrze biorac pod uwage zewiekszosc pracownikow sezonowych zarabia tu 7.5 czyli ustawowe minimum. Oprocz tego zrzylem sie juz troche z Darkiem i polubilem to miejsce tak ze szkoda mi je opuszczac bez wyraznego powodu.

Darek to swojego rodzaju postac ktora warto opisac: gruby, z duzym wystajacym brzuchem, lysy, do tego w duzych grubych okularach. Smiesznie co chwila otrzepuje pylki z brzucha oraz robi miny ktore mnie bardzo smiesza. Skonczyl historie, pracowal jako spedytor w Polsce a odl poltora roku temu mieszka jest Irlandii gdzie wzorem setek innych Polakow bez znajomosci jezyka angielskiegie zmywal naczynia w restauracjach, kopal rowy, pracowal w supermarkecie by w koncu zostac nocnym portierem w naszym hotelu.

Co jakis czas sie odgraza ze rzuci prace i wyjedzie do Szkocji lub zostanie ponownie zmywaczem naczyn na kilka tygodni aby zrzucic troche kilo :-) Teraz planuje zostac spedytorem w Londynie i zarobic wystarczajaco duzo pieniedzy by otworzyc pub w Polsce. Poniewaz jest fanem Kazika czesto tu sluchamy piosenek Kazika i zespolu Kult. Od jakiegos czasu Kult leci czasami tez w naszym pubie hotelowym :-)

22.8.2005 poniedzialek Biblioteka w Dingle

Dwa dni temu dostalem informacje z USA iz niedlugo powinienem otrzymac wize H1B.

4.8.2005 czwartek Dingle

Sytuacja zmienia sie jak w kalejdoskopie. Gdy juz zaczelem rozpatrywac mozliwosci zmiany miejsca, tydzien temu odszedl (lub zostal zwolniony-zaleznie od interpretacji) glowny barman i moja pozycja ulegla radykalnej zmianie. Jestem teraz pierwszym barmanem w hotelu i wlasciciele tylko sie do mnie usmiechaja i mnie chwala :)

Glowny menadzer ktory wczesniej patrzyl na mnie niechetnie i nie raczyl powiedziec dzien dobry teraz rowniez zmienil swoje nastawienie. Jak mowi nocny porter Darek Abramciów - jestesmy na fali - on rownie stal sie oczkiem w glowie wlascicieli.

Nie wiem jak dlugo to potrwa ale z drugiej strony dzieki temu ze pracuje wieczorami gdy jest wiecej osob praca coraz lepiej mi wychodzi i robie coraz mniej malych bledow.Jestem juz tym wszystkim jednak troche zmeczony i jesli okaze sie wlasciciele ponownie zaczna zachowywac sie niepowaznie zloze wymowienie. Poki co wzielem 4 dni urlopu i w polowie sierpnia przylatuje do Polski na slub Piotrka Beltera.

22.07.2005 piatek Dingle

Atmosfera w pracy troche sie zageszcza i nie wiem jak dlugo jeszcze tu zostane. Poki co reperuje swoj rower, (jeden hamulec juz dziala, przednie przezutki czesciowo tez-czesciowo gdyz aby zmienic z wiekszej na mniejsza musze schodzic z roweru i recznie przekladac lancuch :) co i tak sie oplaca gdyz jadac do Dingle musze wjechac na strome wzniesienie.

17.07.2005 niedziela Dingle

Tydzien temu wzialem udzial w Triathlonie odbywajacym sie niedaleko Dingle. 600 metrow plywania, 20 km na rowerze i 5 kilometrowy bieg pokonalem w 2 h i 11min. Dalo mi to przedostatnia pozycje :) ale w nagrode otrzymalem pamiatkowy medal. Tymczasem od dzisiaj mam juz rower. Jest troche pordzewialy i nie ma hamulcow ale wyglada ze jezdzi i ma przezutki ktore przydadza sie na gorzyste tereny wokol Dingle. Nazywa sie Viking :) 

Otrzymalem go od Stevena - Irlandczyka, ktory zobaczyl moje ogloszenie w supermarkecie, zadzwonil i stwierdzil ze rower moze oddac mi za darmo. Bedzie to dosyc duze ulatwienie w poruszaniu sie po okolicy i bede mogl czesciej bywac w Dingle.

 Od ponad dwoch tygodni pracuje w pubie hotelowym Smerwick Harbour Hotel, i mieszkam w ulokowanym niedaleko domku kampingowym ciagle uczac sie nowych rzeczy. Jestem barmanem jak rowniez kelnerem i czesto caly bar -jak sie tu nazywa ta czesc hotelu- jest na mojej glowie. Czasami jest to dosyc stresujace aby zdazyc na czas z wszystkim.

Niedawno posiadlem kolejny stopien wtajemniczenia i nauczylem sie zmieniac beczki z piwem :) Hotel jest sredniej wielkosci i pracuje tu 18 osob. Wlasciciele wygladaja na milych ludzi i staraja sie abym mial wszystko co potrzeba ale jak mowi Darek –Polak pracujacy tu jako nocny porter- trzesa sie nad kazdym groszem. Niezbyt to pomaga w pracy.

06.07.2005 sroda 12:26 Dingle

Od 5 dni pracuje w pubie hotelowym niedaleko Bellyferriter na polwyspie Dingle i wyglada ze moje poszukiwania dobiegly konca.

27.06.2005 poniedzialek 19:54 Ennis

Moje szanse wzrosly zdecydowanie po dzisiejszym interview w Limmerick:) Czyzbym w koncu znalazl swoje miejsce w Irlandii? Mam nadzieje ze tak (okaze sie za kilka dni) ale jest jeszcze tyle niewiadomych ze wstrzymam sie z pisaniem na ten temat. Tymczasem jestem ponownie w Ennis. Od 3 tygodni utrzymuje sie dosyc dobra pogoda.Dzis upal. Jutro wyruszam do Killarney.

25.06.2005 sobota 11.27 Westport

Westport to miejscowosc najdalej wysunieta na polnoc do ktorej dotarlem. Miasteczko wyglada sympatycznie.Jest nawet oferta pracy w jednym z pubow ale poki co zdecydowalem poczekac do poniedzialku na umowione wczesniej spotkanie w Limmerick. Mija wlasnie okolo 1.5 miesuiaca od czasu gdy przybylem do Irlandii. Czuje sie juz znuzony tym ciaglym jezdzeniem i czuje sie troche jak zawaodnik biegnacy do mety, ktora caly czas sie oddala. A moze to nie meta a fatamorgana? W Irlandii jak i Anglii sa szeroko rozwiniete zaklady bukmacherskie. Obstawiane sa szczegolnie wyscigi koni, mecze ale i to w jakim kapeluszu pokarze sie krolowa. Zastanawiam sie jakby bukmacherzy obstawili to czy znajde prace w pubie czy nie :)

23.06.2005 czwartek 11.27 Biblioteka w Ennis

Ennis nazwane jest spiewajaca miejscowoscia gdyz odbywa sie tu szczegolnie duzo wystepow muzycznych w pubach. Teraz jestem w kropce gdyz dzisiaj okazalo sie iz jest szansa ze moge znalezc prace w jednym z pubow hotelowych na polwyspie Dingle. Z iej strony bede wiedzial na pewno dopiero w poniedzialek tak wiec zastanawiam sie co teraz robic i gdzie sie udac.

Poniewaz znalazlem jeszcze kilka ofert w hrabstwie Mayo-na polnocnym zachodzie, wyglada ze dzisiaj skieruje sie w tamtym kierunku. Jedna z korzysci ciaglego poszukiwania jest fakt iz duzo przemieszczam sie z miejsca na miejsce autostopem i spotykam roznych ludzi. Poniewaz ci ktorzy sie zatrzymuja sa najczesciej ciekawi i rozmowni czesto wywiazuja sie rozne dyskusje.

Gdy jechalem z brokerem ubezpieczeniowym rozmawialismy na temat celowosci ubezpieczania sie, od piekarza otrzymalem bochenek chleba po tym jak stwierdzilem ze Polski chleb jest smaczniejszy :), dowiedzialem sie ze dobry hydraulik zarabia okolo 800 EUR tygodniowo a dzieci w wieku 12 lat maja lekcje z edukacji seksualnej.

Zatrzymuja sie najczesciej ludzie ktorzy mieszkaja w okolicy, pracujacy w Irlandii Polacy, czasami turysci, murzyni, ktorych nie ma tu zreszta za wielu i farmerzy. Na pierwszym planie zazwyczaj mozna zobaczyc tu laki poprzedzielane niskimi murkami porosnietymi zywoplotem oraz pasace sie krowy i owce. Od jednego z farmerow dowiedzialem sie ze za galon mleka (niecale 4 litry) otrzymuja 1.3 EUR oraz ze cena wolowiny nie zmienia sie od lat :-) Musze przyznac ze irlandzki ser jest bardzo smaczny.

20.06.2005 poniedzialek 15.51 Ennistimon

Ponownie szukam pracy. Tak to jest. Pracowalem dwa i pol dnia w pubie i mysle ze dosyc dobrze wychodzi mi juz nalewanie piwa i obsluga klientow ale wyglada ze sezon na dobre sie jeszcze tu nie rozpoczal i wlasciciel pubu ma wystarczajaca ilosc osob do pracy gdyz jak mi powiedzial szuka kogos doswiadczonego. Teraz znalezienie pracy w pubie bedzie jeszcze bardziej utrudnione gdyz coraz wiecej osob przyjezdza z Polski oraz studentow z Irlandii ktorzy maja przerwe wakacyjna. Bede wiec musial chyba zmienic branze.Dzisiaj dostalem propozycje zmywacza naczyn :-)

15.06.2005 sroda 18.34 Ennistimon

Ponownie znalazlem prace.A przynajmniej tak to wyglad na chwile obecna.Zaczynam jutro.Corner stone pub w malym miasteczku Lehynch.

KIlka dni potem Ennistimon

Po opuszczeniu Killarney szybko docieram do malej miescowosci Abbeyfeale a potem do Litowel. Puby sa tu na kazdym kroku ale nie sa to miejsca odwiedzane przez turystow wiec nisc sie za bardzo tam nie dzieje. Odwiedzam jeszcze Ballybunnion gdzie korzystajac z okazji slonecznej pogody kapie sie w oceanie. Tu rowniez w pubach pustki.POtem prosto na polnoc do Tarbert, z kad promem na a strone zatoki. Kilrush, Kilkee gdzie mam inteview i Lahinch. Potem jeszcze Ennis by w koncu ponownie znalezc sie w Lahinch.

09.06.2005 czwartek 16:47 Killarney

Obecnie pogoda dopisuje.Po krotkim pobycie w Killarney ruszam dalej wzdluz zachodniego wybrzeza na polnoc.

09.06.2005 czwartek 11.09 Killarney

Ponownie w Killarney. Przez chwile wydawalo sie iz znalazlem prace w Glengariff. Wlasciciele-malzenstwo prowadzace pub- zatrudnili mnie na probne 3 dni.Gdy po pierwszym dniu stalo sie jasne ze niezbyt im sie podobam zrezygnowalem. Zona wlasciciela zaczela narzekac na mnie jeszcze zanim zaczelem pracowac.

Traf chcial ze byl to pierwszy dzien po weekendzie i bylo malo ludzi tak ze przez wiekszosc dnia nie mialem zbyt duzo pracy i stalem sie obiektem stalych docinkow z jej strony. Gdy odchodzilem uslyszalem ze moge wrocic gdy nic nie znajde.Dziwne tam panuja zwyczaje. Teraz bede chyba musial zrezygnowac z kariery barmana.

Po odwiedzeniu okolo 60-80 pubow w ciagu ostatniego tygodnia wyglada na to iz gdybym zaczal szukac pracy miesiac temu, mialbym o wiele wieksze szanse niz teraz. Wtedy jeszcze przyjmowano osoby nawet bez zadnego doswiadczenia. Mysle ze cos zawsze ciekawego sie pojawi.

05.06.2006 niedziela 15.06 Dingle

Killorglin, Caherseeven, Waterville, ponownie Killorglin, Dingle.Odwiedzam male miasteczka irlandzkie, zachodze do pubow, pytam o prace, mokne na deszczu, ogladam rozne miejsca, rozmawiam z napotkanymi po drodze ludzmi –oto skrocie historia ostatnich dni. Przemieszczam sie autostopem co jest tu dosyc latwe i szybkie.

Przedwczoraj spotkalem farmera-weterynarza, ktory zaproponowal abym potowarzyszyl mu kilka godzin w jego pracy. Przez trzy godziny jezdzilismy od farmy do farmy gdyz okazalo sie ze jego praca polega na  .. hmm sztucznym zapladnianiu krow. Nie wozi sie tu krow do bykow tylko robi sie to w owiele prostrzy i efektywny sposob. Nie bede sie wdawal w szczegoly i napisze tylko ze bylo to dosyc ciekawe doswiadczenie. Farmerzy mowia z takim akcentem iz jest to juz prawie inny jezyk. Teraz jestem w Dingle, dosyc ladnym miasteczku polozonym na jednym z wielu polwyspow w zachodniej Irlandii.

31.05.2005 wtorek 19.52 GMT Killarney

Dzisiejszy dzien nie przyniósł nowych rozstrzygnięć. Zaniosłem swoje CV do kilku hoteli i pubów, które poszukują barmanów oraz ómówiłem się telefonicznie na interview w oddalonym około 25 km Killorglin. Tak więc jutro na kilka dni opuszczam Killarney (jeśli znajdę pracę to prawdopodobnie szybko tu nie przyjadę). Z Killorgin skieruję się na tak zawny Ring of Kerry (pierścień Kerry) czyli drogę, która przebiega dookoła półwyspu Iberagh i jest jak słyszałem jednym z ładniejszych miejsc w Irlandii.

30.05.2005 poniedziałek g.20.46 GMT Killarney

Nie mam już pracy. Menager, z którym rozmawiałem wyglądał na trochę zszokowanego -chyba dlatego że zdecydowałem się złożyć wymówienie podczas gdy dziesiątki Polaków szukają tu pracy- i przyjal to dosyc chlodno. Wczoraj ponownie stałem ze znakiem zapraszającym do pubu–polegało ono mniej więcej na tym że powtarzałem :”Live music tonight at 9.30” - oraz zbierałem szklanki. Na krótką metę może być to nawet ciekawe.Zawsze coś nowego ale nie chcę przez trzy miesiące wykonywać tego rodzaju zajęcie bo się zanudzę i przestanę lubić Irlandię.

Wczorajsze stanie miało to dobrego że poznałem Anglika z Londynu z którym zaczęliśmy dyskutować na różne tematy począwszy od Ludwika Zamenhoffa, Napoleona i Odsiecz Wiedenska  :-). Jak dotad jest on jedna z niewielu osob poznanych podczas moich wędrówek poza Polską, który wiedział gdzie leży Białystok czyli miasto z którego ja pochodzę.

Dziś przypadkowo spotkałem go w parku i dowiedziałem się trochę na temat różnych ciekawych miejsc w Irlandii. Jutro ponownie bede szukal pracy lecz jak widze zostac barmanem bez wczesniejszego doswiadczeniania nie bedzie latwo. Nic to. Mam nadzieje ze cos sie ciekawego wydarzy.

29.05.2005 niedziela g.16.11 Killarney                 

Pierwsze dwa dni były ciekawe. Pub „Danny Mann” w ktorym pracuje należy do największych i najbardziej uczęszczanych w Killarney. Gdy zaczynałem rozgrywany był właśnie mecz Liverpool-Milan. Cała sal pełna, gwar, okrzyki i ja starający się zrozumieć co zamawia właśnie jakiś klient. Brak doświadczenia jest moim największym problemem gdyż nie znam jeszcze dobrze większości angielskich nazw  piw i alkoholi.

Poza tym irlandzi akcent wydaje się często bardzo odległy od angielskiego tak że trudno zrozumieć często co jest zamawiane. Róże piwa nalewa się przy tym w różny sposób. Jednak jest to tylko kwestia praktyki i przepracowaniu kilku dni gdyż szybko przyswajam sobie nowe rzeczy.

Ponieważ jednak jest tu zatrudnionych kilku osób, z których każdy ma o wiele więcej doświadczenia niż ja, w ostatnich 2 dniach moja praca streściła się do zbierania szklanek i stania niedaleko pubu ze znakiem zapraszającym do odwiedzenia pubu i muzykę „na żywo”.Nie jest to jak wiadomo zbyt zajmujące więc wygląda że dzisiejszy dzień będzie moim ostatnim dniem pracy w pubie. Jeśli znów otrzymam podobny zestaw zadań to zgłoszę wymówienie i będę szukał nowego zajęcia.

24.05.2005 wtorek godz.20.45 Killarney

Mam już pracę. Stało się to tak szybko. Zostałem przyjęty jako barman do Hotelu Enviston działającym w sieci Best Western. Wygląda że praca powinna być ok. Menager, który ze mną rozmawiał powiedział kilka razy że nie może mnie przyjąć gdyż jestem na krótko i dał kilka rad jak znależć pracę gdzie indziej a potem gdy już szedłem ulicą wyszedł i zawołał mnie mówiąc: „You’ve got the job” – czyli „Masz pracę” Zaczynam jutro o 18.

23.05 poniedziałek Killarney

Wygląda że pozostanę tu co najmniej kilka dni a może i miesięcy gdyż zaczynam szukanie pracy. Dziś byłem w Parku Narodowym Killarney i złożyłem CV i list motywacyjny applikując o pozycję rangera lub asystenta rangera. Coż to był za list. Ponieważ nie było głównego rangera pisałem go na kolanie gdyż nie myślałem wcześniej że będzie potrzebny.  Na kolanie gdyż nie miałem stolika. Szkoda że nie zostawiłem sobie kopii na pamiątkę. Kolanowy list motywacyjny-jestem ciekaw co z tego wyjdzie.Na jutro w planach mam złożenie CV w kilku restauracjach na pozycję barmana. Wygląda że ofert pracy jest tu bez liku.

21.05 sobota – niedaleko Kenmare

To jak na razie najładniejszy dzień.Po południu docieram do wybrzeża niedaleko miasteczka Casteltownsted. Po dotarciu na wysunięty w Ocean cypel mogę podziwiać roztaczający się dookoła widok.Klify, Ocean, zielone łąki, owce i pasące się krowy. Sielanka. Trudno opuszcza się takie miejsce.

Piątek. Skebereen

Po dwugodzinnym autostopowaniu docieram do kolejnego małego miasteczka Autostopem jechałem tu szybciej niż autobusem

19.05 czwartek Kinsley

Znów pada i przestaje, pada i przestaje i tak w kółko. Korci mnie aby noc spędzić w namiocie ale wybieram lepsze na tą pogodę rozwiązanie – hostel. Wyruszam od razu w krótką wędrówkę w kierunku Oceanu. Wieje silny wiatr i co jakiś czas mży. Hejah! Docieram do pozostałości po jakimś murze lub budowli obronnej. 

18.05    Środa Cork

Pada deszcz. Jak przyjdzie mi się niezadługo przekonać pada tu często. Chodzę po centrum miasta (wielkości Białegostoku) I wszystkiemu się przyglądam. Jest dużo osób z Polski. Postanawiam jutro po południu wyruszyć do Kinsley- małego miaszteczka na południowym wybrzeżu. Wieczorem znajduję pub z irlandzką muzyką . To jest To a nie jakiś tam Irish pub na Miodowej w Warszawie.

 17.05.2005 wtorek Lotnisko w Cork  

A więc jestem w Irlandii.Przyleciałem późnym wieczorem i za bardzo niechciało mi się w nocy szukać hostelu ulokowanego w Centrum. Dołączam się więc do dwojki innych podróżników i noc spędzam w śpiworze na miękiej wykładzinie niedaleko wejścia do odprawy podróżnych.

 Witam ponownie. Tym razem z Irlandii gdzie rzucił mnie los. Tak jak za poprzednim razem od czasu do czasu bede umieszczał tu swoje zapiski z podróży - którą jest życie. Te z pierwszych dni pojawiają sie retrospektywnie.


 Krzysztof Zajkowski © 2005