>>>>>>> Galeria Zdjęć:

Hartford - Highstown - Long Island - Kodiak

 

13.03.2005 niedziela Warszawa

Od powrotu z USA w grudniu jestem w Warszawie. Obecnie pracuję w Domu Inwestycyjnym BRE i  czekam na zakończenie spraw wizowych, które cały czas się opóźnia.

21.10.2004 czwartek Kodiak.

Na Kodiak niedawno zaczął się sezon polowań. Wczoraj, Ja, Trevor, Harry i Rachel wyruszyliśmy szarym vanem  w góry niedaleko zatoki Anton Larson. Harry niedawno wylosował licencje na białego górskiego kozła (co roku jest wydawanych około sto licencji a ponieważ chętnych jest zazwyczaj więcej, są one losowane) i mieliśmy w planach upolowanie jednego z nich. Droga przez góry zabrała nam kilka godzin lecz w końcu zobaczyliśmy kilka białych punktów na zboczach wzgórz. Większość gór na Kodiak jest porośnięta trawą i krzakami i zimą pada tu dużo śniegu. Póki co śnieg jeszcze nie spadł ale w nocy temperatura musi być poniżej zera gdyż z rana wszystko było pozamarzane. Gdy podkradliśmy się dosyć blisko, aby ich nie spłoszyć Harry sam podszedł dalej i po chwili usłyszeliśmy kilka strzałów. W międzyczasie gdy szliśmy w jego kierunku przypadkowo natknąłem się na grupę około trzech sztuk. Były oddalone ode mnie zaledwie o kilka metrów i mogłem z bliska je zobaczyć. Górskie kozły wyglądają jak duże barany z bardzo długą ładną jaskrawo białą sierścią i krótkimi rogami. JAk się okazało później zwierzę, które trafił Harry było dosyć  silne i wciąż  próbując uciec spadło z dosyć niskiej skały.  Później akcja potoczyła się błyskawicznie: w poszukiwaniu rannego kozła zbiegłem niżej i nagle zobaczyłem go siedzącego jak gdyby nigdy nic kilka metrów dalej. Wyglądał pięknie. Zdążyłem tylko zrobić zdjęcie i usłyszałem kolejny strzał. Kozioł jakby obudził się i próbując uciekać doszedł do kolejnego krańca zbocza. Osłabiony stracił równowagę i zaczął przechylać się w kierunku przepaści. Zdążyłem jeszcze tylko usłyszeć Harrego mówiącego: "Do not fall down, do not fall down" (nie spadaj, nie spadaj) i pamiętam ostatnie bezradne i rozpaczliwe spojrzenie zwierzęcia, który ostatkiem sił starał się nie spaść. Sekundę później było po wszystkim. Gdy spojrzałem w dół zobaczyłem tylko biały punkt koziołkujący po stromym około 100 metrowym zboczu. Przez chwilę mieliśmy dylemat co robić dalej gdyż zejście w dół za zabitym zwierzęciem było trochę ryzykowne. W końcu wybraliśmy dosyć przystępne miejsce i zdecydowaliśmy się zejść. Po zabraniu skóry i części mięsa rozpoczęliśmy drogę powrotną która z powodu ciężkich plecaków i innego szlaku, którego nie znaliśmy była dosyć trudna. Około 8 wieczorem dosyć zmęczeni dotarliśmy do drogi.

12.10.2004 wtorek Kodiak Misja Baptystów

Znów na Kodiak. Jakby czas zatrzymał się w miejscu. Prawie wszystko -z małymi wyjątkami -jest tu tak jak było rok temu. Tak jak wcześniej jestem pomocnikiem Anhony'ego i wykonuje rożne prace takie jak rąbanie i wożenie drzewa, naprawa starego traktora, lodzi czy tez wożenie i przywożenie rożnych rzeczy. W piątek wypłynęliśmy nowa łodzią na ryby. Połów zakończył się bez sukcesów a ja nabawiłem się choroby morskiej (na szczęście miała łagodny przebieg). Nie jest zbyt zimno choć jesień już w pełni. Na szczęście nie pada zbyt dużo i w niedziele było dosyć słonecznie i byłem na malej wycieczce do pobliskiej zatoki. Znów mogę oglądać szybujące orły.

29.09.2004 środa Commack NY

Udało mi się pomyślnie zdać egzamin series7. Uzyskałem 92% -co jest dosyć dobrym wynikiem. Wczoraj zdalem tez egzamin series63, ktory dotyczył regulacji stanowych. Na tym koniec z egzaminami. Teraz firma w następnym tygodniu ma złożyć wniosek o wizę i jesli nie będzie opóźnień to powinienem zacząć pracę w listopadzie. W miedzyczasie oczekując na wizę planuje odwiedzić ponownie Kodiak i przylecieć do Polski.

Dzisiaj  miałem ciekawe doświadczenie z amerykańskim prawem. W czerwcu będąc w Nowym Jorku otrzymałem mandat gdyż moje prawo jazdy z Arizony wygasło w maju. Ponieważ mam międzynarodowe prawo jazdy postanowiłem się zapłacić 90 USD i dzisiaj miałem krótką rozprawę w lokalnym sądzie. Sędzia -około 80 lat- zadał mi dwa pytania i  szybko uznał że nie muszę płacić kończąc sprawę.

18.09.2004 sobota Commack NY

To był ciekawy miesiąc. Na szkoleniu z zakresu amerykańskich rynków i instrumentów finansowych nauczyłem się wielu nowych rzeczy i ponieważ pomyślnie przeszedłem testy wewnętrzne jako jeden z pierwszych zostałem zakwalifikowany na egzamin  "series 7" -amerykańska licencje maklera- w najbliższy wtorek. Egzamin będzie trwał 6 godzin.

 

14.08.2004 sobota Etra Rd.

Po kilku tygodniach poszukiwań firma maklerska ulokowana na Long Island (niedaleko Nowego Jorku) zaproponowała mi prace pod warunkiem ze przejdę szkolenie i zdam egzamin po którym otrzymam licencje maklera. Szkolenie zaczyna się w poniedziałek. Ponieważ dojazdy pochłonęłyby zbyt wiele czasu i pieniędzy postanowiłem wynająć pokój na Long Island. A wiec kolejny punkt zwrotny. Niestety  ostatnie duże spadki na giełdzie sugerują problemy w najbliższej przyszłości gdyż biura maklerskie w dłuższych okresach zlej koniunktury zazwyczaj szybko zaczynają zwalniać pracowników.

 

28.07.2004 środa   Etra Rd.

Wygląda na to że jestem bliski znalezienia pracy. W sobotę byłem na interwiew w malej firmie maklerskiej której właściciel chce zwolnić swojego asystenta i zatrudnić nowego. Nie zraża go fakt ze będzie musiał wystąpić mi o wizę gdyż po ponad 3 godzinnej rozmowie wygląda ze jest zainteresowany aby mnie zatrudnić. Z drugiej strony wczoraj rozmawiałem z firma która przyjmuje obecnie kandydatów na maklerów tzw broker trainee. Aby zostać zatrudniony będę musiał przejść pozytywnie szkolenie, które zaczyna się w sierpniu. Nie wiem jeszcze jednak co z tego wyniknie.

Wynajęcie pokoju w małym domu poza miastem okazało się dobrym pomysłem. Właściciel domu-Niemiec z pochodzenia- często opowiada mi historie z swojego życia. Większość pieniędzy strącił on na spekulacjach na giełdzie i obecnie uczy się języka hiszpańskiego na pobliskim uniwersytecie ciekawe ma około 50 lat i stopień profesora gdyż wcześniej uczył języka niemieckiego i francuskiego. Niestety jeśli znajdę prace w Nowym Jorku będę musiał się stad wyprowadzić gdyż dojazdy byłyby zbyt długie i drogie.

 

18.07.2004  Etra Rd. New Jersey

Planowalem nie kontynulowac moich internetowych zapisków gdyż tym razem zdecydowałem znaleźć prace na wschodnim wybrzeżu i wrócić do pracy która wykonywałem będąc w Polsce czyli kupowaniem i sprzedawaniem akcji na giełdzie. Z drugiej strony jednak strony myślę, ze w Ameryce jest zawsze wiele ciekawych i wartych rzeczy do opisania tak wiec od czasu do czasu będę się starał o nich napisać.

Obecnie wynajelem pokój niedaleko miasteczka Hightstown w stanie New Jersey. Jest tu w miarę cicho i spokojnie -jeśli nie liczyć od czasu do czasu przejeżdżających samochodów- a dookoła gęste zielone lasy z masa rożnych kłujących owadów i pola kukurydziane.

Po trzech tygodniach szukania pracy, wysyłania emalii i dzwonienia  do rożnych firm jak na razie nie osiągnąłem zbyt dużego postępu. Aby być znaleźć prace i być maklerem w Ameryce musze mieć właściwą wizę i licencję je mieć musze znaleźć właściwą firmę maklerska. Kolo się zamyka. Wiem jednak ze wystarczy jeden telefon i sprawy przyjmą inny obrót. Wszystko jest kwestia prób i czasu. Nie ma przecież takiej góry której nie można by było podnieść.